Bardzo lubię takie japoneczki, szczególnie jak leżą równiutko poukładane w sklepowej witrynie w całej feerii barw, z mnogością dodatków przyciągających wzrok :-). Sama jednak nie mam odwagi wskoczyć w takowe, a już na pewno nie w sercu wielkiego miasta. Uważam, że japonki nie wszystkie stopy lubią, a te które lubią, muszą wyglądać niezwykle efektownie.
Moje nowe dzieci - lukrowane klapeczki - powstały jako efekt inspiracji brytyjskimi wypiekami.
cudowne! wszystkie Twoje ciasteczka wyglądają jak prawdziwe dzieła sztuki;) gratuluję talentu
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Każde miłe słowo motywuje mnie do dalszej ciasteczkowej pracy :-). Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńgenialne! jestem pod ogromnym wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam ponownie do odwiedzin bloga :-). Aneta.
OdpowiedzUsuńNiesamowite!!:) Wyglądają przepięknie...
OdpowiedzUsuńNiesamowite a jednak prawdziwe :-), tzn. z prawdziwego ciastka i lukru plastycznego ;-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhmmmm no nie mogę! Rewelacacja!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że odnalazłam Twój blog:)
Waniliowakawiarenka, ja też się cieszę, że Ty się cieszysz ;-). Letnie pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuń