Niedawno miałam przyjemność otrzymać paczkę pełną słodyczy do testowania zawartości :-). Nie ma chyba niż przyjemniejszego niż upominek z czymś, co się bardzo lubi. Kiedy wypełnione po brzegi pudełko kusiło swoją zawartością, pomyślałam, że w ramach rodzinnej integracji mogłabym zorganizować "słodkie popołudnie" i zaprosić mojego siostrzeńca do udziału w zabawie (wszak to wakacje i rozrywek nigdy dość :-)). Szczegóły spotkania skrupulatnie przemyślałam i po paru dniach dało się słyszeń głośne pukanie do drzwi. Po chwili dzieciaki rzuciły się do wypakowywania paczek z pysznościami, z których największą część stanowiły pianki. Z wielką dumą zaprezentowały wyciągniętą zdobycz, po czym część wyłożyliśmy do, jak się okazało, zbyt szybkiej konsumpcji :-) a pozostała część miała nam posłużyć do obmyślonej wcześniej przeze mnie zabawy - niespodzianki.
Jako że cel naszego spotkanie był jeden - świetna zabawa i pyszne jedzenie, toteż razem z Natalką, Dankiem i depczącym nam po palcach Nikodemem zabraliśmy się do przyjemnej pracy. Pianki nadzialiśmy na patyczki, po czym maczaliśmy w rozpuszczonym w kąpieli wodnej lukrze (właściwie dwóch kolorach - żółtym i zielonym). W szafce miałam kupione kiedyś cukrowe oczy, które teraz bardzo nam się przydały. Zapas różnokolorowych cukrowych posypek wykorzystaliśmy do zrobienia włosów ludzików, wcześniej smarując główki odrobiną spożywczego kleju. Pąs na policzkach wymalowaliśmy odrobiną czerwonego spożywczego barwnika w pyłku, zaś na końcu dokleiliśmy lukrowe usta. Czegoś jeszcze brakowało... Zaproponowałam, by pod główkami zawiązać kolorowe wstążeczki, które przybrały docelowo kształt muszek :-). Jabłko świetnie spełniło rolę stojaka dla naszych ludzików.
Oto "Panowie JOJO" w pełnej okazałości :-) Jak Wam się podoba nasza praca zbiorowa?
Jak później wyglądała kuchnia - nie chcę pisać :-). Ale przyznacie, że nic nie zastąpi wielkiej radości dzieci. Ich uśmiech, spontaniczne zachowanie, prawdziwa radość życia wpływa na mnie bardzo pozytywnie.
I tak minął nasz kolejny wakacyjny dzień. Pomyślałam, że częściej powinnam organizować dla dzieciaków takie przyjemności i być może powtórzymy podobną zabawę już po rozpoczęciu roku szkolnego.
A może by tak zorganizować w Warszawie ciasteczkowe warsztaty dla dzieci? :-)
Ze słodkimi pozdrowieniami,
Aneta